poniedziałek, 14 czerwca 2010

Takie tam...

Po ulewach, gdy naokoło było mokro, sasiad namówił mnie do uprzatnięcia drzewa z działki, myslałam, że żartuje ale nie. Jako strażak (zna sie na tym) rozpalił duże ognisko i spalił wszystko. Teraz będę palić w dni mokre, nic się nie zapali w pobliżu. Potem nastapiły upały, było ciężkie koszenie (za duża trawa na kosiarkę) i zadowolenie z efektów. Pomidory posadzone, truskawki nieokopane ale rosną, piwonie niezakwitły (jakaś zaraza), zobaczę co będzie dalej. Życie towarzyskie kwitnie, w maju chrzciny, komunia, konfirmacja oraz imieniny, w czerwcu wesele sasiada (jeszcze dzisiaj świętujemy) i byle do przodu.
Po raz pierwszy dostałam zapalenie ucha, nie wiedziałam, że może tak boleć, jestem na prochach co mi wcale nie przeszkadza wypić za zdrowie sąsiada. Ciekawam co mi jutro przyniesie.